2007-01-24

Zaczęło się


Rok temu o tej porze byliśmy już w szpitalu... nasilały się skurcze, prawie całą noc przesiedziałam na wielkiej gumowej piłce, podskakując i coraz bardziej czując, że to JUŻ. Czasem tylko wchodziłam do wanny z ciepłą wodą. Mimo bólu i zmęczenia, wiedziałam, czułam, że z Guciem wszystko dobrze, że jest zdeterminowany i silny w swojej podróży. Wiedziałam że da radę. Że wszyscy damy. Marcin pomagał mi jak mógł. I cieszę się że WIE jak to jest, że tam był.

Radość z Twojej obecności Synku, jest większa niż wszystko, co znamy.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

bardzo osobisty wpis.. takie chwile pewnie zapamietuje sie na całe zycie. nie potrafie uzmysłowić sobie cudu narodzin i macierzyństwa. i tacierzyństwa tez.

Katarzyna Gałązka pisze...

to prawda, bardzo osobisty, pozdrawiamy Cie Cudzoziemko - wierna czytelniczko:)

Anonimowy pisze...

miło mi :)))

Anonimowy pisze...

Kasiu przepiękne co napisałaś.
"cud narodzin".....
:)
iwona i miłek

Anonimowy pisze...

Wszystkiego naj dla "starszego" kolegi Bartka :)
To tylko rok minął a jakie zmiany w naszych życiach się porobiły. Spełnienia marzeń dla Gucia.
pozdrawiamy
Misia i Bart

Katarzyna Gałązka pisze...

:) dziekujemy!