2008-03-18

Pożegnanie z cycusiem







Wczoraj był TEN DZIEŃ. Bardzo trudny dla mnie i dla Gucia. Płakaliśmy oboje. Chociaż ja oprócz żalu czuje też ulgę i radość z odzyskanego kawałka siebie. Zaprosiliśmy Kasię i Magdę - dziewczynki z sąsiedztwa. Przyszła też mama dziewczyn i dziadkowie Gucia z dołu. Wszyscy coś przynieśli - Gucio dostał wspaniałe prezenty, był tort, lody i szalona zabawa. No i przy każdej okazji mówiliśmy, że to pożegnanie z cysiem. A samo pożegnanie pewnie potrwa jeszcze kilka dni - w każdym razie jest lepiej niż myślałam. A co najważniejsze poza momentami, kiedy Gucio domaga się cycania, jest radosny i spokojny. Tylko o wiele bardziej głodny niż kiedy jeszcze cycał:)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zycze powodzenia! Ja sama bylam karmiona piersia niemal do 2-go roku zycia( a pozniej dlugo nie mogalm sie od butelki odczepic) wiec ze tak powiem jestem w temacie:)
Gucio jak zwykle rewelacyjny! pozdrawiam

Magda pisze...

Oj, aż mi ciary po plecach łażą... Trudny dzień. Trzymam kciuki.

Anonimowy pisze...

trzymam kciuki za pierwsze probki "doroslosci" ;)