2008-10-24

Szpital


Dzielny Lew w klatce. Ryczy i straszy. Tam też wbiega jak ktoś wchodzi.

Kiedy nie ma kroplówki, można wyjść z łóżka, ale musimy siedzieć w izolatce.


A to nowy przyjaciel. Bucha parą.

10 komentarzy:

Julko pisze...

Życzymy szybkiego powrotu do zdrówka!!!!

Mama Pszczółek pisze...

naprawdę dzielny chłopak z tego Gucia!:o)

Anonimowy pisze...

cale szczescie ze jest juz lepiej, a jaka jest diagnoza?/ewelina

Magda pisze...

bardzo dzielny chłopiec!
a siostra - jeśłi się wdała w brata - to poczeka ;)
ściskam was!

Anonimowy pisze...

no właśnie jaka diagnoza? czy to jakieś uczulenie?
zdrówka również życzę ja.

Anonimowy pisze...

Dosyć przerażająca historia...!
dobrze, że wszystko wskazuje na szczęśliwe zakończenie...
trzymamy kciuki zarówno za Gucia jak i za Helenę...

i za silne nerwy rodziców...!


pozdrawiamy...

Anonimowy pisze...

ciezki czas macie.. tak jak i ja. wspieram was z całych sił. wysyłam pozytywna energie :*

cudzoziemka

Anonimowy pisze...

Gratuluje tak dzielnego synka i oczywiscie coreczki :) Oby teraz bylo juz tylko lepiej, pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Mamy nadzieję, że trafiliście na kompetentnych i miłych lekarzy. Łatwiej wtedy znieść i motylki w łapkach i zastrzyki i pokój 3 x 2m, który każdego dnia wydaje się mniejszy.
Bardzo, bardzo gorąco pozdrawiamy i ślemy tysiące ciepłych myśli.
I też czekamy na wieści o diagnozie!!

marta.szu pisze...

Aż mam dreszcze, jak przypominam sobie nasz pobyt w szpitalu z Jaśminką rok temu...
Dobrze przynajmniej, że jesteście w izolatce! Ja najbardziej obawiałam się, że Jaśminka zarazi się rota wirusem, bo cały oddział dziecięcy był prawie pełen.
Zdrowia Guciowi życzymy, a Wam siły!!!