2008-12-24

Zasypianie, czyli....

...kilka refleksji na temat posiadania dwójki dzieci. Od urodzenia Gucia do teraz nie udało mi się nauczyć go samodzielnego zasypiania. Zawsze byłam obok - głaszcząc, trzymając za rękę, dając pierś. Kołysząc na rękach, przytulając. I jeszcze teraz siedzę koło niego wieczorem, rozmawiam z nim, jestem. I lubię ten czas, bo mogę dowiedzieć się rzeczy, o których za dnia Gucio nie mówi. Jest to też czas głasków, całusów i wyznań.
Z Helą jest zupełnie inaczej. Oczywiście zdarza się często, że ją nosimy, kołyszemy, trzymamy zasypiającą na rękach. Ale równie często po prostu leży w swoim leżaczku i zasypia, gaworząc sobie, machając rączkami. Czasem marudzi i potrzebuje smoka. Czasem wystarczy pogłaskać ją po głowie i powiedzieć "ciii". Ideał dla mnie wcześniej nieosiągalny. No i nie jestem konieczna ja. Chętnie oddaję ją Marcinowi, czy jego mamie i nie mam poczucia, że dzieje jej się krzywda. Wręcz przeciwnie. Wiem, że jest jej dobrze.
Tak samo jest z zabawą. Cieszę się, kiedy bawi się sama, a ona chętnie to robi (dzięki temu udały nam się świąteczne porządki). Gucio nauczył się tego niedawno, bo wcześniej zawsze mieliśmy czas.
Ciekawa jestem co będzie dalej.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

myślę że dalej będzie mnostwo przyjemnych odkryć.
a tymczasem, życzę wam radosci i odpoczynku. wszystkiego dobrego :*

Anonimowy pisze...

i think the archive you wirte is very good, but i think it will be better if you can say more..hehe,love your blog,,,