2009-01-16

Ssak



Wczoraj zajrzeliśmy do zdjęć ciążowych...jej - to tak niedawno, a tak DAWNO! Trudno mi sobie w ogóle przypomnieć Helcię mniejszą. (Na zdjęciu widać, że nawet śmieje się z paluchem w buzi, nie mowiąc o spaniu....)

Samodzielne zasypianie... już nawet smok nie jest potrzebny...
Stan na dzień dzisiejszy jest taki:
Hela ma ustalony rytm karmień, który nawet kiedy raz zaburzony, szybko wraca do normy. W nocy je dwa razy, a poza tym mocno śpi.
Uśmiecha się, rechocze, lubi kąpiel i nie lubi z niej wychodzić. Wczoraj kąpała się ze mną i było to wielce przyjemne, bo rzadko mamy okazję do kontaktu skóra-skóra - pech zimowych dzieci. Rozmawia z nami i mówi róóóżne rzeczy. Czasem się skarży. Czasem kokietuje, ślicznie pocierając rączką o głowę.
Kiepsko jej idzie podnoszenie główki, wybieramy się do lekarzy, bo podejrzewamy zwiększone napięcie... przypadłość cywilizacyjna.
Ha. Głowy nie unosi, ale potrafi pupę.
Zaczepia zabawki i wreszcie zauważyła siebie w lustrze.
Coraz częściej prosi, żeby się nią zająć - pokazać jej świat. Widać, że chce uczestniczyć w tym, co się dzieje.
I pachnie. Absolutnie genialnie i odjazdowo. Narkotycznie. Jak stópki Gucia. Tak. Co najmniej tak dobrze!

Brak komentarzy: