2011-06-14

Wątek szafiarski



Poważnie rozważam, czy nie przekształcić tego bloga w blog szafiarski, hahaha. To ma przyszłość z naszymi dziećmi - ubierają się sami i od jakiegoś czasu garderoba i jej odpowiedni dobór stały się WAŻNE.
Lena preferuje róż i fiolet. Bardzo lubi (ja też!) nosić spodnie i spódnicę razem. Uwielbia krótkie spodenki.
Gucio przeważnie jest bardziej stonowany, klasyczny. Najbardziej lubi czerń (Gwiezdne Wojny!), ale ma bardzo mało czarnych rzeczy, więc najczęściej nosi granat lub brąz i udaje,że to czarny.
Często wybiera ubrania emocjonalnie - pamięta od kogo co dostał i to jest dla niego ważne.
Mało zwraca uwagę na temperaturę. W gorące dni dni nie raz upiera się na polarowe spodnie itd, a w chłodne MUSI nałożyć koszulkę bez rękawków...
Spokojnie noszę w torbie ubrania na przebranie, ale i tak rzadko z nich korzysta. Jak się na coś zdecyduje, raczej się tego trzyma.
Lena za to potrafi wyjść z domu w pidżamie, albo stroju motyla...
Namiętnie też biegają na golasa. Ale to po podwórku.


PS. Bardzo rzadko kupujemy im ubrania. Większość dostajemy - krążą wśród znajomych i nosi je sporo dzieci. Jest to zdecydowanie sensowniejsze i do tego ekologicznie poprawne:)

7 komentarzy:

Lolka pisze...

a ja chętnie zobaczę samodzielne dizajnerskie stylizacje Heli ;)

blogi szafiarskie są przecież teraz no.. trendy ;)

ps. wypatrzyłam Was na przyjęciu niejakiej Blanki - Hela tam również samodzielnie ubrana? :)

Katarzyna Gałązka pisze...

o! No tak:) Trochę jej pomagałam akurat wtedy....

Katarzyna Gałązka pisze...

a urodziny były pierwsza klasa!

Anonimowy pisze...

My tez duzo dostajemy nowego tudziez po kims, ale lubie tez kupowac ciuchy dla dzieci, tu na wyspie czesto w chaity shops, czyli uzywane, tanie, czesto wciaz nowe, kasa idzie na cel charytatywny, wiec tez eko :)

Katarzyna Gałązka pisze...

o, lubic to i ja lubie - mysle ze moglabym zbankrutowac w przyplywie szalenstwa:) to jest tak przyjemne jak kupowanie sobie, albo i bardziej:)

Anonimowy pisze...

bardziej... LOL

zimowa pisze...

ubrań po Tymku nie trzymałam, choć planowaliśmy drugie dziecko. no i miała być Tośka. ale pojawił się Ignaś i ubrania wróciły okrążając po drodze co najmniej trójkę dzieci. i to lubię. lubię patrzeć na miesięcznego synka koleżanki i wzruszać się bo dziecię ma na sobie pajacyka, w którego uwielbiałam ubierać Tymka lub Ignasia.
ps. dziękuję za odp ma maila. byliśmy i w koperniku, w bzzz, i mnóstwo razy w parku fontann bo blisko mieszkaliśmy (to nic, że przyjechaliśmy zasmarkani). następnym razem jeszcze musimy wynaleźć jakiś super-plac zabaw. (byliśmy w ogrodzie krasińskich)