Seminarium to życie, hahaha... wiadomo, prawda? Mam szkielet wiedzy merytorycznej, a reszta, całe mięso to ja. Nagle spięły się ze sobą wszystkie te warsztaty, kłótnie i poszukiwania rozwiązań, zmagania, dzielenie się z innymi, słuchanie opowieści, czucie, bycie...wszystko. Moje życie napędza kolejne seminarium. Seminarium zmienia moje życie, które z kolei napędza kolejne seminarium, które...aaaa. Dziękuję. Wielka radość z tego co dziś tu. I jak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz